Wygląda na to, że na blogu rodzi nam się tradycja obchodzenia Tłustego Czwartku wraz z pączkami (bo jakżeby inaczej?)– ale do samego tematu znów podchodzimy niekonwencjonalnie. Ostatnio mieliśmy Rammsteinowy Tłusty Czwartek, tym razem natomiast pomówimy trochę o kobiecych kształtach.
W zasadzie jest to skojarzenie całkiem logiczne, bo po takim dniu jak Tłusty Czwartek – kobiece kształty mają szansę nabrać znacząco więcej kobiecości. I tym samym dochodzimy do clou. Bo chodzi mi właściwie o zdefiniowanie tej kobiecości w kształtach.
Wydaje mi się, że współczesny świat ma jakby lekkie
skłonności do przesady. A że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu – mamy do
czynienia albo ze szkieletorami, które sprzedaje nam się jako wzory do
naśladowania (patrz: modelki, aktorki i inne takie), albo mamy do czynienia z
hasłem „prawdziwe kobiety mają krągłości”, pod którym to hasłem kryją się
obficie falujące ciała.
Co prawda zawsze byłam zdania, że stanie pośrodku i
dbanie o to, żeby nie wychylić się na żadną ze stron, to czyste pedalstwo – ale
bez przesady. Nazwijcie mnie Panią
Cyniczną, ale lansowanie szkieletów, przy jednoczesnym produkowaniu programów o
przesłaniu „pokochaj swoje ciało, a będziesz piękna”, wydaje mi się co najmniej
durne.

Możemy za to zwariować na punkcie pączków. Tym bardziej,
że objadanie się takowymi w Tłusty Czwartek ma zapewnić szczęście oraz zdrowie!
Zatem…
Pączki!
Składniki:
- 0,5 l pełnotłustego mleka (w końcu Tłusty Czwartek),
- 100 g drożdży,
- szklanka cukru,
- 10 żółtek,
- 1 kg mąki (albo trochę więcej),
- 2 łyżki masła,
- kieliszek wódki,
- do smażenia: kostka smalcu i 1,5 l oleju.

Mleko podgrzewamy, z garnka odlewamy szklankę i odstawiamy, a w tym mleku, które zostało w garnku rozpuszczamy drożdże. Dodajemy pół łyżeczki cukru i 3 łyżki mąki i rozrabiamy (wygodnie jest to zrobić trzepaczką). Zakrywamy garnek folią i odstawiamy na ok. 10-15 minut.

Następnie ucieramy żółtka z cukrem do białości. Mieszamy je z rozczynem drożdżowym, resztą mleka i wyrabiamy z mąką aż ciasto będzie odchodzić od ręki (może się okazać, że będzie potrzebna większa ilość niż 1 kg – sypie się wtedy „na oko”). Rozpuszczamy na patelni dwie łyżki masła (nie smażymy!) i dodajemy do ciasta razem z kieliszkiem wódki. Ciasto wyrabiamy jeszcze raz, zakrywamy folią i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (ja postawiłam przy kaloryferze na jakieś 20 minut).



Kiedy pączki są usmażone – dekorujemy je. Ja w tym roku mam zestaw:
![]() |
marmolada z róży – skórka pomarańczowa i lukier zmieszany z cukrem pudrem |
![]() |
dżem z czarnej porzeczki – czekolada mleczna |
![]() |
dżem malinowy – biała czekolada i czekolada mleczna |
![]() |
pasta z pigwy – biała czekolada |
I jeszcze budyń czekoladowy oraz wiórki kokosowe i migdałowe z lukrem i cukrem pudrem. O.

Nie podaję w tym roku przepisu na faworki, bo nic mądrzejszego niż w zeszłym roku nie wymyślę. Za to co do pączków: to jednak rok doświadczeń zrobił swoje i w tym roku wyszły mi naprawdę znakomite, m.in. dzięki wykorzystaniu smalcu. Dlatego się tym z Wami dzielę :)

Nie podaję w tym roku przepisu na faworki, bo nic mądrzejszego niż w zeszłym roku nie wymyślę. Za to co do pączków: to jednak rok doświadczeń zrobił swoje i w tym roku wyszły mi naprawdę znakomite, m.in. dzięki wykorzystaniu smalcu. Dlatego się tym z Wami dzielę :)
Smacznego i do kolejnego Tłustego Czwartku! Ale nie za
rok, tylko w wydaniu muzycznym :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz