wtorek, 26 lutego 2013

♬ Sherlock i jajo ♫

Image Hosted by ImageShack.us
Odcinek muzyczny jak zwykle zaskakuje. Mamy więc nieco utworów z Jedynego „Sherlocka”, mamy trochę z poprzedniego, mamy klasykę (m.in. podkład do filmu z 1900 roku) i mamy coś o jajkach. Innymi słowy:


I do następnego razu :)

czwartek, 21 lutego 2013

Sherlock i jajo w koszulce

Dla tych, którzy „Sherlocka” produkcji BBC jeszcze nie oglądali i mogą być nieco zdezorientowani zdjęciami, polecam trailer. Tym, którzy już oglądali – polecać nie muszę, bo pewnie są tak uzależnieni jak ja…

Image Hosted by ImageShack.us
Sherlock Holmes to postać – wydawałoby się – znana od zawsze. Postać ograna już na wszystkie możliwe sposoby. Tak samo zresztą jak Watson, na którego wariacje przewyższają nawet samego Sherlocka. Ostatnio nawet Watsonem jest kobieta (Lucy Liu), a jako Sherlock partneruje jej jeden z morderców z „Dextera” (Johnny Lee Miller).
Image Hosted by ImageShack.us
Wydawałoby się więc, że z Sherlocka Holmesa nie da się wycisnąć już ani kropelki – aż tu nagle: bam!, zjawia się Robert Downey Jr., zjawia się Jude Law i rozmach hollywoodzkiej produkcji. I widz kiwa z uznaniem głową, stwierdzając: no, to jest wreszcie to.
A wtedy za temat Sherlocka bierze się BBC i nagle zaczyna brakować słów. (Serial dość specyficzny: trzy odcinki na sezon, ale odcinek trwa półtorej godziny).
Image Hosted by ImageShack.usPo raz pierwszy stwierdzam, że kocham Sherlocka. Jest tylko jeden serial na świecie, który urzekł mnie bardzie: „Dexter”. Choć może nie tyle bardziej, ile raczej inaczej. W „Sherlocku” jest kompletnie zakochana. Specyficzny angielski humor, którego nie da się oddać w słowach – bo traci wydźwięk, zdjęcia, montaż, i przede wszystkim: bohaterowie. Za każdym razem, jak oglądam ten serial, przeżywam go tak samo. A na ostatnim odcinku drugiego sezonu – o, rany. Nawet teraz mam dreszcze. I ta muzyka!
Do tej pory nie przepadałam za Sherlockiem Holmesem. Jakoś nie przemawiała do mnie ta postać. Ale BBC stworzyło coś takiego, że mam ochotę oglądać ten serial na klęczkach (jeśli ktoś ma w tej kwestii dziwne skojarzenia: to też słusznie).
I mam tylko jeden zarzut: dlaczego, sukinsyny, trzeba tak długo czekać na trzeci sezon?!

Image Hosted by ImageShack.us

Kombinując, co mogę przygotować do sherlockowego odcinka, myślałam – oczywiście – o jakiejś „chińczykowej” potrawie („Jak rozpoznać dobrą chińską knajpę po klamkach?”), ale ostatecznie stwierdziłam, że posłużę się kuchnią angielską, oddam pewien hołd dotychczasowym (bezpłciowym) Sherlockom i zaproponuję przepis na:

Jajko w koszulce

Składniki:
  • 1,2-1,5 l wody (w dość szerokim garnku),
  • 1-2 łyżki soku z cytryny,
  • jajka,
  • trzepaczka i łyżka cedzakowa (…),
  • sól i pieprz do doprawienia.
Polecam cytrynę zamiast octu: również zawiera kwas, a nie niszczy smaku jajka posmakiem octu. Jeśli gotuje się więcej niż dwa jajka, warto po drugim jajku dodać do wody kolejną łyżkę soku z cytryny.

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Z licznych opowieści o Anglikach wynika, że są oni narodem dość bezpłciowym i w dodatku z okropną kuchnią. Jak ma się to jednak do przepisu na jajko w koszulce?
Cóż, jak mawiał Grek Zorba: Bóg bardziej nienawidzi półdiabła niż arcydiabła*. Jako w koszulce jest czymś pośrednim między jajkiem na miękko a jajkiem sadzonym. Niby można stosować do wszystkiego, ale sami oceńcie, do czego ono naprawdę jest.

Tym niemniej: smacznego! Bo mam szczerą nadzieję, że narobiłam Wam ochoty na Sherlocka!

* Pełny cytat: „Wykonywana w połowie praca, wyrażona w połowie myśl, półgrzesznicy i półświęci doprowadzili ten świat do opłakanego stanu, w jakim się dziś znajduje. Idź prosto do celu, wal śmiało, nie bój się, a zwyciężysz! Bóg bardziej nienawidzi półdiabła niż arcydiabła.”

czwartek, 14 lutego 2013

♬ Walentynkowy obłęd ♫


Image Hosted by ImageShack.usDo wyboru, 
do koloru!



I przede wszystkim: zestaw utworów, które w pewnych okolicznościach mogą zdecydowanie doprowadzić do obłędu!


Odpowiednią muzykę znajdziesz TUTAJ. Polecam na każdą randkę. Choć może od trzeciego kawałka. Ale nie ma chyba na świecie kobiety, która nie roztopiłaby się przy tym zestawie…

Smacznego ;)

środa, 13 lutego 2013

Walentynkowy obłęd i równie obłędna lasagne

Wiem, że nic nie przebije zeszłorocznego walentynkowego ciasta miłości, ale w tym roku też błyszczę pomysłem.


Image Hosted by ImageShack.us
Wszyscy wiemy, że św. Walenty to patron m.in. umysłowo chorych, a zakochanie bywa przez lekarzy często przyrównywane do pewnych form obłędu. Logicznym wydaje się więc zajęcie się tematem Walentynek z punktu widzenia chorób psychicznych. Aczkolwiek według sugestii Sheldona Coopera odpowiedniejsze dla tego dnia byłoby oglądanie wspólnie z ukochaną osobą brutalnego morderstwa – ponieważ św. Walenty został ukamienowany i zdekapitowany. Jednak ten pomysł pozostawmy sobie na rok przyszły. Na razie: obłęd.
Image Hosted by ImageShack.us

W pewnym uproszczeniu pod pojęciem obłędu rozumie się zachowanie wykraczające poza przyjęte schematy lub zasady. Czyli zachowanie aspołeczne, prawda? A że żyjemy w społeczeństwie, w którym normą jest np. wyrzucenie królika z czwartego pietra – bo ugryzł, lub porzucenie psa w lesie – bo trudno z psem jechać na wakacje…, cóż, zaczynają mnie interesować te społeczne schematy.

Image Hosted by ImageShack.usCiekawi mnie też inny aspekt społecznych zachowań. A mianowicie to, że każdy chce być nienormalny. Dla kobiety nie ma większego komplementu, niż powiedzenie jej, że jest szalona. Każdy z nas ma na pewno na koncie stwierdzenie „ale jestem walnięty”, wypowiedziane z ukryta dumą.  Przy czym te formy „szaleństwa” przybierają naprawdę ciekawe kształty. Kiedyś np. rozmawiałam z dziewczyną, dla której totalnym wariactwem było to, że w szkole popsuły jej się spodnie i musiała spiąć je agrafką (cytat: „Biegałam jak wariat z agrafką”).

Image Hosted by ImageShack.usW każdym razie wygląda na to, że każdy z nas w taki czy inny sposób dąży do tego, by złamać społeczne schematy i stać się kimś obłędnym. Hm. Może w takim razie, skoro tkwią w nas takie pragnienia, coś jest nie tak nie tyle z nami, ile raczej z tymi społecznymi schematami? A może próbowalibyśmy je łamać, nawet gdyby były zajebiste, bo w ten sposób dbalibyśmy o swoje ego? Na zasadzie: JA jestem inny, więc JA jestem super, ale ze mnie wariat!!!! (Kilka wykrzykników: najlepszy dowód na obłęd).

Nie wiem. Ale wiem, że jestem zdrowo walnięta, zastanawiając się nad tymi sprawami ;) I wiem, że nie ma na to lepszego dnia niż Walentynki: dzień powszechnej psychozy. A skoro już o tym mowa, to skorzystam z okazji, życząc Wam inności w ten dzień: bądźcie szaleni i NIE piszcie o tym na Facebooku. Błagam.

Image Hosted by ImageShack.us
 

No. To czas na jedzenie. W ramach szaleństwa zjemy lasagne. Od czasów pytania, czy jadam tę potrawę w formie stałej czy w formie zupy – jest to dla mnie legendarne danie. A przecież jest to też ulubione jedzenie najbardziej obłędnego kota w historii świata: Garfielda. Przy tym bardziej nienormalne niż koty są tylko króliki: więc wszystko się zgadza. Czyli:



Lasagne ze szpinakiem
Składniki:
·      500 g mięsa mielonego,
·      ok. 250 g szpinaku (też mielonego),
·      kilka pieczarek i czerwona cebula,
·      szklanka mleka i serek topiony,
·      makaron do lasagne,
·      ser pleśniowy (najlepiej lazur),
·      przyprawy: sól, pieprz (ziołowy albo cytrynowy), słodka mielona papryka, majeranek, koperek, tymianek, gałka muszkatołowa, czosnek.


Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.usNa jedną patelnię wrzucamy skrojone pieczarki i jak się chwilę podsmażą – dokładamy mięso mielone. Pieczarki można podlać trochę wodą, odradzam wszelkie oliwy, bo mięso puści i tak sporo tłuszczu. W garnuszku podsmażamy czerwoną cebulę na odrobinie oliwy zmieszanej z łyżką masła i dodajemy szpinak. Mięso doprawiamy solą, pieprzem i majerankiem, a szpinak solą, papryką, tymiankiem.

Sos polecam najprostszy: szklanka mleka zmieszana  z serkiem topionym, odrobiną soli, koperkiem i gałką muszkatołową. Można zagęścić trochę śmietaną lub mąką. Całość podgrzewamy aż do rozpuszczenia serka.

Image Hosted by ImageShack.us
Następnie w naczyniu żaroodpornym układamy warstwowo: makaron, mięso, ser pleśniowy, sos, makaron, szpinak, ser pleśniowy, sos, makaron, mięso, ser pleśniowy, sos, makaron. Naczynie przykrywamy folią aluminiową lub papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na jakieś 10-15 minut.

Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.usLasagne podajemy co najmniej pół godziny po zrobieniu – wtedy się nie rozpada.
      



Jestem przekonana, że będzie Wam smakowało, niezależnie od tego, czy będzie jeść lasagne w Walentynki, czy w jakiś inny dzień. Ale na Walentynki na pewno się nadaje, bo nie dość, że obłędna – jest jeszcze romantyczna! Smacznego więc :)

PS. Jutro obłędnie walentynkowa muzyka!

niedziela, 10 lutego 2013

♬ Kobiecość po Tłustym Czwartku ♫

Ma swoje plusy to, że ten blog ma niewielką oglądalność (+/- 1500 wyświetleń miesięcznie), bo przynajmniej mam spokojną głowę, że nie spadnie na mnie fala „hejtu”, kiedy zaczynam taki temat jak to, jak kobieta powinna albo nie powinna wyglądać. I że nie usłyszę: zajmij się najpierw sobą, Brzydalu Bagienny, a dopiero potem oceniaj innych. 
 
Image Hosted by ImageShack.usUparliśmy się przy podkreślaniu, że dupa jest jak opinia i każdy ją ma i że o gustach się nie dyskutuje. Tylko że powiedzenie de gustibus non est disputandum ukuto w tym samym momencie, w którym ustalono pewne kanony piękna. Dlatego stwierdzono, że o gustach się nie dyskutuje – bo nie miało to już większego sensu. Nie chcę przez to powiedzieć, że i dzisiaj istnieje tylko jeden zakichany rodzaj piękna, ale naprawdę już mi się rzygać chce, kiedy jako urodowe wzorce są mi na zmianę serwowane Angelina Jolie i Adele. Kurwa. Czy chociaż ci, którzy wyznaczają te nieszczęsne trendy nie mogliby się kierować jakimś tam rozsądkiem i postarać się np. wrócić do sylwetki Marilyn Monroe albo Kaliny Jędrusik (tej ostatniej raczej z czasów początkowych jej kariery)? Kobiety z krągłościami, którą owszem, jest za co złapać, ale to co się łapie nie zajmuje całej dłoni. Pfff.
Kogoś może dziwić, że tak mnie ten temat irytuje, ale lubię a) zdrowy rozsądek i b) ładnych ludzi. A że kobieta to podobno też człowiek – to też bym chciała widywać ładne kobiety.
No i się rozpędziłam. A miało być krótko i muzycznie. No to do rzeczy. O temacie kobiecych ciał i Tłustego Czwartku możecie posłuchać:


Jak zwykle postarałam się o parę ciekawostek – że tak nieskromnie stwierdzę :) Np. mamy tu „Taniec Szkieletów”!

Co Wy na to? :)

czwartek, 7 lutego 2013

Trochę kobiecości w Tłusty Czwartek

Wygląda na to, że na blogu rodzi nam się tradycja obchodzenia Tłustego Czwartku wraz z pączkami (bo jakżeby inaczej?)– ale do samego tematu znów podchodzimy niekonwencjonalnie. Ostatnio mieliśmy Rammsteinowy Tłusty Czwartek, tym razem natomiast pomówimy trochę o kobiecych kształtach.

Image Hosted by ImageShack.us

W zasadzie jest to skojarzenie całkiem logiczne, bo po takim dniu jak Tłusty Czwartek – kobiece kształty mają szansę nabrać znacząco więcej kobiecości. I tym samym dochodzimy do clou. Bo chodzi mi właściwie o zdefiniowanie tej kobiecości w kształtach.

Wydaje mi się, że współczesny świat ma jakby lekkie skłonności do przesady. A że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu – mamy do czynienia albo ze szkieletorami, które sprzedaje nam się jako wzory do naśladowania (patrz: modelki, aktorki i inne takie), albo mamy do czynienia z hasłem „prawdziwe kobiety mają krągłości”, pod którym to hasłem kryją się obficie falujące ciała.
Co prawda zawsze byłam zdania, że stanie pośrodku i dbanie o to, żeby nie wychylić się na żadną ze stron, to czyste pedalstwo – ale bez przesady.  Nazwijcie mnie Panią Cyniczną, ale lansowanie szkieletów, przy jednoczesnym produkowaniu programów o przesłaniu „pokochaj swoje ciało, a będziesz piękna”, wydaje mi się co najmniej durne.
Owszem, bycie niewolnikiem centymetra również jest głupie, i owszem – prawdziwe piękno bierze się z siły charakteru. Tylko dlaczego tracić przy tym wszystkim zdrowy rozsądek? NIE DAJMY SIĘ ZWARIOWAĆ!Image Hosted by ImageShack.us

Możemy za to zwariować na punkcie pączków. Tym bardziej, że objadanie się takowymi w Tłusty Czwartek ma zapewnić szczęście oraz zdrowie! Zatem…


Pączki!

Składniki:
  • 0,5 l pełnotłustego mleka (w końcu Tłusty Czwartek),
  • 100 g drożdży,
  • szklanka cukru,
  • 10 żółtek,
  • 1 kg mąki (albo trochę więcej),
  • 2 łyżki masła,
  • kieliszek wódki,
  • do smażenia: kostka smalcu i 1,5 l oleju.

Image Hosted by ImageShack.us
Mleko podgrzewamy, z garnka odlewamy szklankę i odstawiamy, a w tym mleku, które zostało w garnku rozpuszczamy drożdże. Dodajemy pół łyżeczki cukru i 3 łyżki mąki i rozrabiamy (wygodnie jest to zrobić trzepaczką). Zakrywamy garnek folią i odstawiamy na ok. 10-15 minut.
Image Hosted by ImageShack.us 
Następnie ucieramy żółtka z cukrem do białości. Mieszamy je z rozczynem drożdżowym, resztą mleka i wyrabiamy z mąką aż ciasto będzie odchodzić od ręki (może się okazać, że będzie potrzebna większa ilość niż 1 kg – sypie się wtedy „na oko”). Rozpuszczamy na patelni dwie łyżki masła (nie smażymy!) i dodajemy do ciasta razem z kieliszkiem wódki. Ciasto wyrabiamy jeszcze raz, zakrywamy folią i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (ja postawiłam przy kaloryferze na jakieś 20 minut).

Image Hosted by ImageShack.usKolejnym etapem jest formowanie pączków. Stolnicę obsypujemy mąką. Z ciasta rwiemy małe kawałki (jeśli ciasto za bardzo klei się do ręki, smarujemy dłoń olejem), rozgniatamy je na w miarę okrągłe płatki z dołkiem w środku i w dołek upychamy dżem / marmoladę / budyń / pastę z pigwy. Zaklejamy pączka, formujemy z niego kulkę, odkładamy na stolnicę. I tak 50 razy – mnie przynajmniej tyle pączków wyszło.Image Hosted by ImageShack.usCo do smażenia: rozpuszczamy kostkę smalcu (bardzo polecam, pączki są wtedy o wiele lepsze, bardziej brązowe i chrupiące), dolewamy 1,5 l oleju, podgrzewamy. Tłuszcz jest dostatecznie gorący, jeśli po wrzucenia małego kawałeczka ciasta (dosłownie wielkości groszku), tworzą się wokół niego kropelki i wypływa on na powierzchnię. W momencie, w którym osiągnie się tę temperaturę, można smażyć pączki. Wrzucamy je partiami, np. po 5, zakrywamy garnek i smażymy 2-2,5 minuty. Odkrywamy, przewracamy pączki na drugą stronę i bez pokrywki smażymy kolejne 2-2,5 minuty. Wykładamy pączki na papier, żeby je trochę odsączyć z tłuszczu – i abarotno. Smażymy kolejną partię.
Image Hosted by ImageShack.us
 

 Kiedy pączki są usmażone – dekorujemy je. Ja w tym roku mam zestaw:
Image Hosted by ImageShack.us
marmolada z róży – skórka pomarańczowa i lukier zmieszany z cukrem pudrem


Image Hosted by ImageShack.us
dżem z czarnej porzeczki – czekolada mleczna


Image Hosted by ImageShack.us
dżem malinowy – biała czekolada i czekolada mleczna


Image Hosted by ImageShack.us
pasta z pigwy – biała czekolada


I jeszcze budyń czekoladowy oraz wiórki kokosowe i migdałowe z lukrem i cukrem pudrem. O.
Image Hosted by ImageShack.us


Nie podaję w tym roku przepisu na faworki, bo nic mądrzejszego niż w zeszłym roku nie wymyślę. Za to co do pączków: to jednak rok doświadczeń zrobił swoje i w tym roku wyszły mi naprawdę znakomite, m.in. dzięki wykorzystaniu smalcu. Dlatego się tym z Wami dzielę :)



Smacznego i do kolejnego Tłustego Czwartku! Ale nie za rok, tylko w wydaniu muzycznym :)

niedziela, 3 lutego 2013

♬ Austria w muzyce ♫


Image Hosted by ImageShack.us

 

Dziś odnosimy się do odcinka austriackiego, w którym przytoczyłam dla Was trochę „kasztańskich” ciekawostek. Teraz przyszedł czas na to, żeby te ciekawostki rozciągnąć na muzykę.

Dlatego też przygotowałam dla Was kolejną składankę, zawierającą nawet taki ewenement jak utwór zespołu Uruk-Hai (sic!), pochodzącego z Linzu.


Blisko pół godziny skojarzeniowych perełek znajdziecie: TUTAJ.


Uruk-Hai, kasztany, knedle, podróże i Austria kłębią się na pięciolinii, gwarantując bardzo przyjemne urozmaicenie. Polecam zwłaszcza gotowanie w takt :)


Smacznego!