środa, 13 lutego 2013

Walentynkowy obłęd i równie obłędna lasagne

Wiem, że nic nie przebije zeszłorocznego walentynkowego ciasta miłości, ale w tym roku też błyszczę pomysłem.


Image Hosted by ImageShack.us
Wszyscy wiemy, że św. Walenty to patron m.in. umysłowo chorych, a zakochanie bywa przez lekarzy często przyrównywane do pewnych form obłędu. Logicznym wydaje się więc zajęcie się tematem Walentynek z punktu widzenia chorób psychicznych. Aczkolwiek według sugestii Sheldona Coopera odpowiedniejsze dla tego dnia byłoby oglądanie wspólnie z ukochaną osobą brutalnego morderstwa – ponieważ św. Walenty został ukamienowany i zdekapitowany. Jednak ten pomysł pozostawmy sobie na rok przyszły. Na razie: obłęd.
Image Hosted by ImageShack.us

W pewnym uproszczeniu pod pojęciem obłędu rozumie się zachowanie wykraczające poza przyjęte schematy lub zasady. Czyli zachowanie aspołeczne, prawda? A że żyjemy w społeczeństwie, w którym normą jest np. wyrzucenie królika z czwartego pietra – bo ugryzł, lub porzucenie psa w lesie – bo trudno z psem jechać na wakacje…, cóż, zaczynają mnie interesować te społeczne schematy.

Image Hosted by ImageShack.usCiekawi mnie też inny aspekt społecznych zachowań. A mianowicie to, że każdy chce być nienormalny. Dla kobiety nie ma większego komplementu, niż powiedzenie jej, że jest szalona. Każdy z nas ma na pewno na koncie stwierdzenie „ale jestem walnięty”, wypowiedziane z ukryta dumą.  Przy czym te formy „szaleństwa” przybierają naprawdę ciekawe kształty. Kiedyś np. rozmawiałam z dziewczyną, dla której totalnym wariactwem było to, że w szkole popsuły jej się spodnie i musiała spiąć je agrafką (cytat: „Biegałam jak wariat z agrafką”).

Image Hosted by ImageShack.usW każdym razie wygląda na to, że każdy z nas w taki czy inny sposób dąży do tego, by złamać społeczne schematy i stać się kimś obłędnym. Hm. Może w takim razie, skoro tkwią w nas takie pragnienia, coś jest nie tak nie tyle z nami, ile raczej z tymi społecznymi schematami? A może próbowalibyśmy je łamać, nawet gdyby były zajebiste, bo w ten sposób dbalibyśmy o swoje ego? Na zasadzie: JA jestem inny, więc JA jestem super, ale ze mnie wariat!!!! (Kilka wykrzykników: najlepszy dowód na obłęd).

Nie wiem. Ale wiem, że jestem zdrowo walnięta, zastanawiając się nad tymi sprawami ;) I wiem, że nie ma na to lepszego dnia niż Walentynki: dzień powszechnej psychozy. A skoro już o tym mowa, to skorzystam z okazji, życząc Wam inności w ten dzień: bądźcie szaleni i NIE piszcie o tym na Facebooku. Błagam.

Image Hosted by ImageShack.us
 

No. To czas na jedzenie. W ramach szaleństwa zjemy lasagne. Od czasów pytania, czy jadam tę potrawę w formie stałej czy w formie zupy – jest to dla mnie legendarne danie. A przecież jest to też ulubione jedzenie najbardziej obłędnego kota w historii świata: Garfielda. Przy tym bardziej nienormalne niż koty są tylko króliki: więc wszystko się zgadza. Czyli:



Lasagne ze szpinakiem
Składniki:
·      500 g mięsa mielonego,
·      ok. 250 g szpinaku (też mielonego),
·      kilka pieczarek i czerwona cebula,
·      szklanka mleka i serek topiony,
·      makaron do lasagne,
·      ser pleśniowy (najlepiej lazur),
·      przyprawy: sól, pieprz (ziołowy albo cytrynowy), słodka mielona papryka, majeranek, koperek, tymianek, gałka muszkatołowa, czosnek.


Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.usNa jedną patelnię wrzucamy skrojone pieczarki i jak się chwilę podsmażą – dokładamy mięso mielone. Pieczarki można podlać trochę wodą, odradzam wszelkie oliwy, bo mięso puści i tak sporo tłuszczu. W garnuszku podsmażamy czerwoną cebulę na odrobinie oliwy zmieszanej z łyżką masła i dodajemy szpinak. Mięso doprawiamy solą, pieprzem i majerankiem, a szpinak solą, papryką, tymiankiem.

Sos polecam najprostszy: szklanka mleka zmieszana  z serkiem topionym, odrobiną soli, koperkiem i gałką muszkatołową. Można zagęścić trochę śmietaną lub mąką. Całość podgrzewamy aż do rozpuszczenia serka.

Image Hosted by ImageShack.us
Następnie w naczyniu żaroodpornym układamy warstwowo: makaron, mięso, ser pleśniowy, sos, makaron, szpinak, ser pleśniowy, sos, makaron, mięso, ser pleśniowy, sos, makaron. Naczynie przykrywamy folią aluminiową lub papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na jakieś 10-15 minut.

Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.usLasagne podajemy co najmniej pół godziny po zrobieniu – wtedy się nie rozpada.
      



Jestem przekonana, że będzie Wam smakowało, niezależnie od tego, czy będzie jeść lasagne w Walentynki, czy w jakiś inny dzień. Ale na Walentynki na pewno się nadaje, bo nie dość, że obłędna – jest jeszcze romantyczna! Smacznego więc :)

PS. Jutro obłędnie walentynkowa muzyka!

4 komentarze:

  1. Jakbym wiedział, że ta lasagne na którymś etapie wygląda tak jak na pierwszym zdjęciu, to nie wiem, czy bym się odważył ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. widziałem, ale nigdy nie wyglądało tak drastycznie jak na Twoim zdjęciu ;) jak rozciapany mózg... must eat brains... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, czyli artystyczny zamysł został spełniony :) Chciałam zrobić jak najdziwniejsze ujęcie właśnie rozbabranego (obłędem) mózgu!

      Usuń