Grzeczność to życzliwe, delikatne, ujęte w pewne
konwencje zachowanie się względem innych ludzi, uprzejmość. To karność,
stereotypowość, kurtuazja i bycie miłym. To parlamentarność i obyczajność,
spokój i posłuszeństwo. Przyzwoitość w zachowaniu, potulność, układność i
tuzinkowość.
Kochany Mikołaju!
W tym roku, jak zresztą przez większość życia, byłam cholernie niegrzeczna. Posługuję się nieparlamentarnym językiem, a uprzejma jestem dopóki ktoś na to zasługuje. Potem jestem tylko szczera, co raczej nie jest ani kurtuazyjne, ani miłe. O tej przyzwoitości to powiem tylko tyle, że niedawno dostałam propozycję pracy w klubie go-go. Co do karności, to klapsem nie pogardzę, ale nie jest to temat na rozmowy. Tu jednak można już wspomnieć o jakiejś potulności! Być może więc w jakiś tam stereotyp się wpisuję, ale wątpię, żeby to był ten właściwy.
Drogi Mikołaju, czy
to wszystko oznacza, że prezentu nie dostanę? Czyżby przydomek „święty” sprawiał,
że posługujesz się katolickim miłosierdziem i olewasz wszystkich, którzy nie
wpisują się w definicję? Czy to, że nikomu się nie szkodzi i nie wtrąca się do
cudzego życia jest aż tak godne potępienia, że zasługuje tylko na rózgę? Czy
gdybym uśmiechała się na ulicy do każdego przechodnia, a w duszy robiła
rozrachunek „pedał-żyd-żyd-żyd-pedał”, stałabym się tym grzecznym dzieckiem?
Czy gdybym co niedzielę chodziła do kościoła i wraz z Kaczyńskim szukała
trotylu na każdej brzózce, wpisałabym się w definicję grzeczności? A może
powinnam publicznie rozpowiadać, jak bardzo kocham dzieci, a w domu rzucać
kamieniami w koty? Powiedz, Mikołaju:
jak żyć?
Twoja Barbara
PS. W razie czego rózgą też nie pogardzę, na pewno się nie zmarnuje…
Czekoladowe muffinki
z nadzieniem makowo-wiśniowym
z nadzieniem makowo-wiśniowym
Składniki na 16
ciastek:
· kostka
masła,
· pół szkl.
wody,
· 1 szkl.
cukru, cukier waniliowy,
· 4 jajka
rozbite na białka i żółtka,
· 2 szkl.
mąki,
· 2 łyżeczki
proszku do pieczenia,
· 4 łyżki
kakao,
· 2 łyżki
wiśniówki,
· 16 czubatych
łyżeczek masy makowej (takiej z puszki) i 16 (też czubatych) łyżeczek dżemu
wiśniowego.
W zasadzie to przepis na samo ciasto już podawałam, miało
to miejsce w Kultowym odcinku. Dla wygody jednak powtórzę: w garnku mieszamy
masło z wodą i cukrem, rozpuszczamy, zagotowujemy, odstawiamy do ostudzenia.
Ubijamy pianę z białek. Chłodną masę maślaną mieszamy stopniowo z mąką,
proszkiem do pieczenia, kakao, dodajemy żółtka i wiśniówkę, a na końcu pianę z
białek.
I teraz tak: to ciasto przed upieczeniem przypomina
czekoladę na gorąco i jest cholernie apetyczne. Ale nie wcinamy surowizny,
tylko przelewamy do foremek muffinowych i do każdej nakładamy po łyżeczce
makowej masy i dżemu. Pieczemy ok. 15-20 minut w temp 175 stopni (trzeba
sprawdzać co jakiś czas patyczkiem, czy ciasteczka są już w środku gotowe).
Te muffinki są tak pierońsko pyszne, że to, iż skusi się na nie Mikołaj jest oczywiste. Ale czy my będziemy grzeczni i czy damy Mikołajowi szansę, żeby ich skosztował, czy sami je pożremy – to już musimy rozsądzić „we własnym sumieniu”.
Co Ziemek taki posiniaczony? Był aż taki niegrzeczny, że musiałaś go pobić? Na święta rózgę się daje, a nie tłucze bez łeb :P
OdpowiedzUsuńA uważasz, że samą rózgą by dotarło? Zresztą on zawsze powtarza, żebym była bardziej konkretna.
Usuń