Tym bardziej, że chrześcijanie znaleźli sobie bardzo logiczne wyjaśnienie: ryba w języku starogreckim to ichtys. Jak podaje Wikipedia – jest to akrostych, „czyli słowo, które można utworzyć z pierwszych liter wyrazów w zdaniu”. Czyli ichtys to Jezus Chrystus Boga Syn Zbawiciel. (Logiczne i gramatyczne jak przekształcenie katolika na kata anarchistów terrorystę odmieńców lub idola kretynów). Poza tym ryba żyje w wodzie, a woda w chrześcijaństwie ma znaczenie niebagatelne. W końcu wodą zmywa się grzech pierworodny, jest więc symbolem nieskalanej czystości. A ja się pytam: czy ktoś kiedyś zastanowił się, gdzie ryby chodzą do toalety? Nie mówiąc już o tym, gdzie podejmują czynności rozrodcze…
Te ichtiologiczno-teologiczne rozważania to wynik zbliżających
się Świąt Bożego Narodzenia. Przyjęło się podchodzić do tego okresu
bezrefleksyjnie i konsumpcyjnie, czyli w zasadzie tak, jak się ogólnie
podchodzi do religii. Odklepuje się te wszystkie obrządki, bezmyślnie
nienawidzi Żydów, bo zabili Żyda i zeruje konto podczas spowiedzi. Krzyż to już
nie symbol, to wyrzutnia dla nienawiści, a rybę widuje się w postaci tłustych
ochłapów na obiad w piątek. To chyba straszne marny hołd dla człowieka, który –
jak wierzy ponad miliard katolików – poświęcił życie dla ludzi?
Nie czepiałabym się tego wszystkiego, gdyby katolicy byli ludźmi pełnymi miłosierdzia, gdyby szanowali bliźnich i starali się im pomagać – lub tylko pozwalali im żyć według ich własnych poglądów.
Nie czepiałabym się tego wszystkiego, gdyby katolicy byli ludźmi pełnymi miłosierdzia, gdyby szanowali bliźnich i starali się im pomagać – lub tylko pozwalali im żyć według ich własnych poglądów.
Ale nie. Żyję w
Polsce, a ponieważ to kraj katolicki, nie mam prawa do aborcji, a jak zmienię
się w warzywo, to będę musiała tak „żyć”, bo nie mam prawa podejmować decyzji o
skończeniu tego życia, ponieważ należy ono do Boga (chociaż podobno mam wolną
wolę). Jeśli będę miała dziecko i go nie ochrzczę, to wśród rówieśników będzie
ono dziwakiem, a jeśli wybierze ono kiedyś w przyszłości judaizm jako swoją
religię, to w każdej chwili jego główka będzie mogła zostać roztrzaskana
kamieniem. A nie wspominam nawet o kwestiach orientacji seksualnej.
Bo katolicy najlepiej wiedzą, jak żyć, bo głoszą Słowo
Boże.
Wesołych Świąt.
Pośród tej całej religijnej papki, pośród umartwiającego
postu w oczekiwaniu na narodziny Zbawiciela (chociaż ten post nie jest taki
głupi, biorąc pod uwagę czekające na nas obżarstwo) skonsumujmy potrawę taka
jak:
Pasta rybna. I
razowe bułeczki
Swoją drogą przyszło mi do głowy, że przepisy kulinarne są jak
Dekalog. Wystarczy zrobić coś po swojemu, żeby osiągnąć pełnię szczęścia,
podczas gdy ścisłe ich przestrzeganie pozbawia prawdziwego smaku.
Składniki:
- wędzona makrela,
- zielona papryka,
- rzodkiewka,
- szczypiorek,
- ogórek kiszony,
- jajko na twardo,
- biały ser,
- zioła i sól.
Aż głupio dawać na to przepis, bo powyższe składniki rozdrabniamy i mieszamy ze sobą. Tym niemniej pasta rybna jest wyśmienita, zwłaszcza ze świeżymi bułeczkami!
Razowe bułeczki
Składniki:
- 10 g świeżych drożdży (lub łyżeczka suszonych),
- ¾ szkl. ciepłego mleka,
- 1 szkl. mąki pszennej zwykłej i 1 szkl. mąki pszennej razowej (pełnoziarnistej),
- 1 łyżeczka soli, 2 łyżki oliwy,
- pestki słonecznika, mak niemielony, pestki dyni, siemię lniane – co kto lubi
- 12 kostek lodu.
Mleko podgrzewamy, rozkruszamy i rozpuszczamy w nim drożdże. Do ciepłego mleka dosypujemy mąkę i wyrabiamy ją z oliwą i solą (oraz ziarnami). Garnek z ciastem przykrywamy folią, zostawiamy na 30-40 minut.
Następnie smarujemy oliwą dłoń i rwiemy ciasto na 4
części. Formujemy z nich bułki i obtaczamy w słoneczniku. Bułki układamy na
blasze wyłożonej papierem do pieczenia, przykrywamy folią, zostawiamy na kolejne
pół godziny. Bułki można posmarować jajkiem, ale nie trzeba, oliwa w zasadzie
wystarczy.
Piekarnik podgrzewamy do 230 stopni. Wstawiamy blachę z bułkami, a na dno piekarnika wysypujemy lód – unosząca się para sprawi, że ciasto nie stanie się suche. Pieczemy ok. 15 minut.
PS. Pomyślcie, na jakie przemyślenia może zebrać mnie w
same święta…
PS.2. Na koniec absolutny hicior:
PS.2. Na koniec absolutny hicior:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz