CZĘŚĆ III, czyli wreszcie jemy
Dość niestandardowo, ale ten odcinek został podzielony na
trzy części (część I: http://barkuchnia.blogspot.com/2012/08/mroczny-rycerz-powstaje.html;
część II: http://barkuchnia.blogspot.com/2012/08/wa-all-wear-masks.html),
z których dopiero ta jest kulinarna. Cóż, trzeba oddać Nolanowi, co Jego… A
poza tym skoro w „Batmanie” może być tylko 13% Batmana, ja mogę sobie chyba też
pozwolić na wyskok?
Nie będzie
przesadą stwierdzenie, że premiera „The Dark Knight Rises” była najbardziej
wyczekiwanym wydarzeniem kinowym roku 2012. Czy wydarzenie to spełniło
oczekiwania? Na pewno wzbudziło wiele kontrowersji, nie brakuje też
„rozczarowanych”, jak już wiemy.
A jednak
śmiało można powiedzieć, że jeśli nawet świat skończy się w tym roku, to nawet
apokalipsa nie da nam tylu wrażeń, co Nolan.
Tymczasem
jednak świat ma się całkiem znośnie. Ba, jest nawet coś, co możemy zrobić, żeby
ten nasz świat stał się lepszy! Wystarczy zjeść coś pysznego. Na przykład:
Ciasto ryżowe
Składniki:
Ciasto:
- 230 g ryżu (jaśminowego albo basmati),
- 1 l mleka (ja używam 0,5%, ale co kto lubi),
- 2/3 szkl. cukru trzcinowego,
- 2 pędy trawy cytrynowej (lub, jeśli ktoś woli, kilka strąków kardamonu, którego ja akurat nie cierpię), 2 listki laurowe i trochę zmielonej gałki muszkatołowej,
- 6 białek i 6 żółtek,
- 300 ml śmietany kremówki;
Krem:
- 250 ml śmietany kremówki, 3łyżki cukru i trochę cukru waniliowego,
- 1 serek (150 ml) homogenizowany waniliowy,
- skórka z jednej cytryny,
- owoce do dekoracji.
Kiedy ciasto
jest już gotowe do użycia, ubijamy śmietanę, doprawiamy ją cukrem i mieszamy z
serkiem i skórką cytrynową, a potem wykładamy na ciasto. Obficie dekorujemy
owocami (ja tym razem użyłam jeżyn, borówek, śliwek, winogron i nektarynek) – i
zachwycamy się egzotycznym smakiem.
To ciasto
jest jak Batman stworzony przez Nolana: niby ciasto, niby bita śmietana, a
jednak wszystko jest jakieś inne, nieznane, choć bliskie. Innymi słowy: moje
odchudzanie znów szlag trafił, to ciasto jest po prostu za dobre. Choć na plus
liczy mu się jeszcze to, że jest cholernie sycące. W każdym razie: rewelacja.
No to
Batmanowa epopeja dobiegła końca, tak w kinie, jak i u mnie. Mam nadzieję, że
całość podobała Wam się przynajmniej tak jak mnie!
A następny
odcinek też będzie ciekawy, do zobaczenia więc.