Może to jakaś symbolika…? Może jajka to symbol odrodzenia, a wylęgające się z nich kurczaczki to symbol nadziei? Tylko czemu w takim razie na Wielkanoc zjada się duuużo drobiu i tychże jajek? No i po raz kolejny: jak się to ma do królików? Że niby co? Jezus się mnoży w Wielkanoc jak króliki na wiosnę? Coś nie tak. A może to wiara w niego ma się tak mnożyć? A może jednak rację mieli twórcy South Parku, wskazując, że Jezus na Głowę Kościoła wyznaczył królika – czego dowodem jest czapka papieska o kształcie sugerującym skrywanie spiczastych uszków?
Hm, to się chyba nazywa tajemnica wiary. Osobiście stwierdzam, że wierzę jedynie w to, iż na Wielkanoc można zjeść coś naprawdę pysznego – w tym moje absolutnie najukochańsze ciasto, czyli mazurek. Zamiast więc zabawiać się w mistyka czy też proroka – zapraszam do kuchni! Na pasztet i mazurek.
Króliczy pasztet
Składniki:
- 1 kg mięsa wieprzowego,
- 1 kg mięsa wołowego (w obu przypadkach polecam łopatkę),
- ½ kg boczku albo podgardla wieprzowego (najlepiej wędzonego),
- słoninka (aczkolwiek niekoniecznie, co okaże się w dalszym ciągu tekstu),
- 3 wątróbki drobiowe,
- 3 cebule,
- 2 bułki (np. kajzerki),
- przyprawy: 4 kostki rosołowe grzybowe, ziele angielskie, liście laurowe, owoce jałowca, 2 papryczki chili, majeranek (dużo), estragon, tymianek, rozmaryn, koperek, szczypta gałki muszkatołowej, pieprz czarny grubo mielony, pół główki czosnku, sól.
Mięso (oprócz wątróbki) kroimy w drobną kostkę, układamy w rondlu (na spód idzie boczek/podgardle; i tu uwaga: osobiście polecam podgardle, najlepiej b. tłuste. Wtedy kupujemy ponad 60 dkg i nie przejmujemy się słoninką – po prostu odkrawamy plaster tego tłuszczu na potem) i dodajemy cebule pokrojone w grube plastry. Ziele angielskie, owoce jałowca, liście laurowe i papryczki chili wkładamy do woreczka po ryżu, związujemy nicią i dokładamy do mięsa. Dokładamy kostki rosołowe, dwie łyżeczki soli, majeranek, estragon, tymianek i rozmaryn. Polecałabym też słodką mieloną paprykę. Całość zalewamy wodą i gotujemy (od zagotowania wody ok. 1,5-2 godz.). Mięso ma być tak mięciutkie, żeby rozpadało się w palcach. Wtedy nie musimy przejmować się brakiem maszynki do mielenia: takie mięciutkie, przestudzone mięsko można swobodnie przemielić w blenderze (za każdym razem z odrobiną wywaru, w którym gotowało się mięso).
Dopiero teraz bierzemy trzy wątróbki i lekko obgotowujemy je w mięsnym wywarze, następnie dziabiemy na drobne kawałki, mielimy i dokładamy do reszty mięsa. Wywaru jeszcze się nie pozbywamy: moczymy w nim bowiem kajzerki. Kiedy całe mięso jest już zmielone, dosypujemy do niego znowu majeranek, pieprz, pewnie trochę soli, dokładamy zgnieciony czosnek i po szczypcie koperku i gałki muszkatołowej. Następnie odsączamy bułki z nadmiaru sosu, dokładamy do mięsa i całość mieszamy aż osiągnie jednolitą konsystencję.
Wtedy blaszki, które przeznaczyliśmy do pieczenia smarujemy odrobiną masła, wysypujemy bułką tartą i na spód układamy krateczkę z połowy słoninki (czy też tłuszczyku z podgardla), na to wykładamy masę mięsną, a na wierzch dajemy krateczkę z reszty słoninki. Całość przysypujemy bułką tartą i wstawiamy na 1,5 godziny do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Taki pasztet rozpływa się wprost w ustach.
Dopiero teraz bierzemy trzy wątróbki i lekko obgotowujemy je w mięsnym wywarze, następnie dziabiemy na drobne kawałki, mielimy i dokładamy do reszty mięsa. Wywaru jeszcze się nie pozbywamy: moczymy w nim bowiem kajzerki. Kiedy całe mięso jest już zmielone, dosypujemy do niego znowu majeranek, pieprz, pewnie trochę soli, dokładamy zgnieciony czosnek i po szczypcie koperku i gałki muszkatołowej. Następnie odsączamy bułki z nadmiaru sosu, dokładamy do mięsa i całość mieszamy aż osiągnie jednolitą konsystencję.
Wtedy blaszki, które przeznaczyliśmy do pieczenia smarujemy odrobiną masła, wysypujemy bułką tartą i na spód układamy krateczkę z połowy słoninki (czy też tłuszczyku z podgardla), na to wykładamy masę mięsną, a na wierzch dajemy krateczkę z reszty słoninki. Całość przysypujemy bułką tartą i wstawiamy na 1,5 godziny do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Taki pasztet rozpływa się wprost w ustach.
Mazurek
Składniki:
- 4 jajka (3 żółtka i jedno całe jajko),
- pół szklanki słodkiej śmietanki,
- szklanka cukru,
- 2 cukry waniliowe lub aromat waniliowy/śmietankowy,
- 3 szkl. maki,
- pół łyżeczki proszku do pieczenia;
- biała czekolada,
- dwie czekolady mleczne,
- dżem malinowy,
- migdały, orzechy, skórki i suszone owoce, czy co tam kto chce do dekoracji.
Jajka ucieramy z cukrem i śmietanką, następnie dokładamy po kawałku masła (nadal ucierając). Kolejnym krokiem jest dołożenie mąki i proszku do pieczenia. Powstała masa jest mocno kleista – jak budyń. Można rozsmarować ją na prostokątnej blasze lub ułożyć w tortownicy. Jeśli wybierze się to drugie rozwiązanie, to po upieczeniu ciasto jest na tyle pulchne, że można je przeciąć – i wówczas ma się dwa okrągłe mazurki. Co kto lubi. Tak czy tak, jeśli chodzi o pieczenie, to trwa ono ok. 45 minut w temp. mniej więcej 180 stopni.
A co do dekoracji: rozpuszczamy białą czekoladę i jak tylko przestygnie na tyle, że można jej dotknąć – formujemy z niej na desce do krojenia króliczki. Które następnie wstawiamy do lodówki, a jak zastygną: ściągamy je nożem i układamy na cieście. Samo ciasto najpierw smarujemy dżemem malinowym i dopiero na to wylewamy rozpuszczoną mleczną czekoladę. A całość dekorujemy już według uznania.
Mazurek poleca się jeść dopiero na trzeci dzień – wtedy jest najwspanialszy.
Skoro Wielkanoc to króliki, to i króliki przygotowały dzisiejszy odcinek. I na tej fali życzę Wam z okazji Wielkanocy wszystkiego puszystego, mięciutkiego i pachnącego sianem.
Do zobaczenia za tydzień!
Czym jest wielkanoc? Dla mnie - to przede wszystkim kilka dni wolnych od pracy. I to sie liczy :)
OdpowiedzUsuńA mazurka moge jesc przez caly rok, o. Wcale mi do tego zadnych swiat nie potrzeba.
Świąt do mazurka nie potrzeba, ale jakoś wtedy najlepiej smakuje - bo kojarzy się z dzieciństwem :)
OdpowiedzUsuńA mi się dowolne Święta kojarzą z ekranizacjami Sienkiewicza w TV. I jak nie zobaczę w Święta "Krzyżaków" czy innego "Pana Tadeusza", to się Święta nie liczą :P
OdpowiedzUsuńA w króliczym pasztecie ewidentnie brak królika :P
Szlag, chodziło oczywiście o "Ogniem i mieczem" a nie "Pana Tadeusza" ;) Myślę o jednym, a piszę drugie, bo na półce stoi też kaseta z "Tadziem" :D
UsuńSienkiewicz, Mickiewicz... wieszcz jest wieszcz ;) Ja czekam na "Pana Wołodyjowskiego". Chcąc nie chcąc muszę lubić, ostatecznie imię mam po Wołodyjowskej (de domo Jeziorkowskiej).
OdpowiedzUsuńA w króliczym pasztecie nie brak królika. Króliki brały udział w pieczeniu i szykowaniu, na dowód mam liczne siniaki, więc pasztet jest króliczy i już. No :)
A Mickiewicz wielkim poetą był. I basta :D
Usuń"Czy od tyłu czy od przodka, zawsze trafisz do wychodka" - Mickiewicz, też wieszcz (cały tekst: "Balladyna Superstar, czyli git czytanka z momentami").
Usuń