Czas zmienia
sposób patrzenia na wiele spraw – tę jakże głęboką myśl wywołała we mnie
targająca mną gorączka (z powodu której dawno nie było wpisu). Chorobliwa czy
nie, myśl ta ma jednak rację bytu. Ot choćby w odniesieniu do Kubusia Puchatka.
Jako dziecko nie przepadałam za książkami o tym misiu, zafascynowana byłam
natomiast kreskówkową adaptacją. Z biegiem lat, gdy ze słodkiego cherubinka
zmieniłam się w równie słodką młodą damę*, proporcje się odwróciły, kreskówka
stała się mocno mdła, a postacie książkowe nagle ożyły. I w zgodzie z ludowym
przysłowiem, które mówi, że im dalej w las, tym więcej drzew, tak zagłębianie
się w Las Stumilowy również przynosiło coraz więcej doznań i coraz więcej
wiedzy na temat psychicznych perturbacji bohaterów.
Doszukiwanie
się w słodkich zwierzątkach stanów lękowych i depresyjnych czy też problemów z
ADHD może nieco negatywnie świadczyć o rzekomej słodyczy mojego usposobienia,
wskazuje jednak na nader żywą wyobraźnię! A w gruncie rzeczy do tego przez cały
czas zmierzam. Bo chociaż Puchatek i kompania niekoniecznie pomagają nam
odnaleźć w sobie nasze wewnętrzne dziecko (no i chwała Najwyższemu), to jednak
są jak wibrator dla wyobraźni. Dlatego następnym razem, kiedy będziecie w lesie**,
rozejrzyjcie się pilnie, a może na którymś drzewie wypatrzycie tabliczkę z
napisem „J. Woreczko”? Lub może to w sobie znajdziecie kawałek któregoś ze
zwichrowanych psychicznie bohaterów jednej z najlepszych książek świata? Zawsze
jest jakiś promyk nadziei, że nie jesteśmy sami, a w lesie mogą znajdować się
jeszcze więksi psychopaci od nas!
* Nikt nie
mówił, że to musi być literatura faktu!
** Jeśli w
ogóle ktoś ma ochotę jeszcze kiedykolwiek pójść do lasu, to serdecznie odradzam
oglądanie filmu „Odgłosy robaków. Zapiski mumii”…
Jak odcinek
jest o Kubusiu Puchatku, to musi być jakieś małe Conieco z miodkiem. Ponieważ
jednak moim absolutnym faworytem jest Kłapouchy – druga potrawa będzie właśnie
dla niego. Dlatego dziś prezentuję przepisy na ciasteczka miodowe i „ostowe”
kulki, które jednak raczej przypominają cebulki. Jednakże nie upadajmy na
duchu! Nawet Kłapouchy potrafi spojrzeć na sprawy z jaśniejszej strony.
Ostatnio na przykład nie było trzęsienia ziemi. A ciasteczka miodowe też nie
wyszły tak, jak planowałam… Cóż.
Ciasteczka miodowe
Składniki:
- 2 jajka rozdzielone na żółtka i białka,
- 4 porządne łyżki miodu,
- szklanka cukru białego i szklanka brązowego,
- skórka otarta z jednej cytryny,
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej rozp. w niewielkiej ilości wody,
- mąka – tyle, żeby cholerne ciasto było gęste.
Ubijamy
pianę z białek. Następnie ucieramy żółtka z cukrem, dodajemy skórkę z cytryny,
miód, sodę, potem dołączamy mąkę. Ja przedobrzyłam, wymyśliłam sobie, że z
lejącego się ciasta wyjdzie więcej ciasteczek – łakomstwo mnie zgubiło. Choć
nie do końca… Ciasteczka zlały mi się, co prawda, w jedno wielkie ciacho, ale
wymyśliłam, jak je uratować.
Podziabałam to-to mianowicie na kawałki i z
każdego kawałka zrobiłam cieszącą oko kuleczkę. Wyszło więc całkiem smacznie, a
do tego przyrządziłam bitą śmietanę – i taki smakołyk idealnie nadaje się na
małe Conieco. Ciasteczka są leciutko gorzkawe, a jednocześnie bardzo, bardzo
słodkie. A w kompozycji z bitą śmietaną stają się całkiem wykwintnym przysmakiem.
Lecz Królika "Misiu-zjedz-coś" niebezpieczne jest co nieco, no zanadto swe Conieco lubi Miś |
Ostowe kulki-cebulki
Składniki:
- 1 por (duży),
- 250 g pieczarek,
- 6 parówek,
- ser pleśniowy, 2 serki topione,
- czosnek,
- pestki z dyni,
- jajko, łyżka maku,
- ciasto francuskie,
- szczypiorek.
Pora i
pieczarki kroimy na drobno, wysypujemy na rozgrzaną oliwę, podsmażamy, dodajemy
parówki, sery (najlepszy jest pleśniowy niebieski, ma dostatecznie ostry smak i
jest na tyle słony, że potrawy nie trzeba już doprawiać, można najwyżej dosypać
trochę ziół prowansalskich, majeranku i koperku) oraz pestki z dyni i czosnek
pokrojony w dość grubą kostkę. Całość smażymy do rozpuszczenia sera.
Z ciasta
francuskiego wykrawamy kółka (idealna jest do tego szklanka do whiskey – ma odpowiednie
rozmiary) i na każde kółko nakładamy odrobinę farszu. Kępkę ostową robimy ze
szczypiorku (naprawdę nie miałam pomysłu, z czego zrobić fioletową dekorację) i
formujemy kulkę. Obtaczamy w jajku wymieszanym z makiem i pieczemy na złoto w
temp. 175 stopni. I już. Myślę, że ostry smak sera pleśniowego, porów i czosnku
(oraz reszty inwentarza) zadowoliłby nawet Kłapouchego!
Smacznego
zatem i nie zapominajcie o tym, że u Puchatka zegar zawsze wskazuje porę na
Małe Conieco!