sobota, 24 listopada 2012

Upadek Ikara i Złote Jabłka Hesperyd


Mity greckie to cholernie obszerny temat. Ja jednak, wzorem nadrektora Niewidocznego Uniwersytetu (patrz: Pratchett), stwierdzam, że nigdy nie potrafiłam wzbudzić w sobie zainteresowania tymi wszystkimi plotkami. Kto z kim i w jaki sposób, zemsty, mordy, podmienianie niemowląt czy tam inne zamiany w słup soli – to już wolę pooglądać „Dynastię”. Albo „Modę na sukces”.
Niemniej jednak jest taki jeden mit, który jest całkiem przyswajalny: mit o Ikarze. Stał się on na przestrzeni lat najchętniej przytaczaną historią, zależnie od okoliczności będąc dobrą podkładką do politycznych ustrojów i nastrojów. A to ucisk klasy robotniczej, a to pragnienie wyrwania się artystycznej duszy… Nawet na religii można by przytoczyć tę historię jako przykład tego, co dzieje się z dziecięciem nieposłusznym. Dziś zapewne okazałoby się, że Ikar miał w skrzydłach trotyl.
Dziś zapewne okazałoby się, że Ikar miał w skrzydłach trotyl.
Mit o Ikarze stał się też inspiracją dla szerokiego grona artystów, o Ikarze śpiewali Iron Maiden i Marek Grechuta, Ikar malowany był na wszystkie możliwe sposoby, Ikarem inspirowali się pisarze. Bo podanie o Ikarze to historia odwiecznego poszukiwania wolności, pragnienia bycia innym choć przez chwilę, wzniesienia się ponad poziom kosztem wszystkiego. Bo o wolności coś mogą powiedzieć tylko ci, którym została ona odebrana, dlatego z tym większą siłą potrafią o nią walczyć. Co przypomina mi, że na ekrany kin wszedł właśnie „Atlas chmur”, który stanowczo polecam.
Coś chyba zgubiłam wątek. No dobra, to jeszcze wyjaśnię, o co chodzi z tymi tytułowymi jabłkami. 
Upadek Ikara cz. I
Czuję potrzebę przytoczenia pouczającej historii Atalanty. (…) Atalanta była dziewczyną piękną i dumną, córką króla beockiego (choć dodam, że istnieje i arkadyjska wersja tego mitu, podająca zgoła inne dane personalne Atalanty). Otóż, była ona mistrzynią łowów, niedościgle strzelała z łuku, znakomicie władała włócznią, a biegała najszybciej w kraju. Przysięgła sobie, że nigdy w życiu nie wyjdzie za mąż i że zostanie panną, jak Artemida.
- Starą panną - skorygowała Ida.
- Nie, panną, po prostu panną, istotą wolnego stanu - sprostowała dobitnie Patrycja, której już wrócił zwykły spokój.
- Jednakże jej ojciec - ciągnął ojciec - tęskniący już za piastowaniem wnuków, a także (jak mniemam, rozumiejąc jego punkt widzenia) pragnący ujrzeć swe dziecko w bezpiecznym związku małżeńskim, począł ją namawiać, by wyszła za mąż. Atalanta zgodziła się, stawiając wszelako warunek: tylko ten dostanie ją za żonę, kto prześcignie ją w biegu. Kogo zaś ona prześcignie, tego zabije bez litości. Włócznią.
Upadek Ikara cz. II
- Uj, psychopatka - oceniła ze zgorszeniem Ida, jak zwykle w tym momencie opowieści.
- Jeden po drugim przybywali zalotnicy i stawali do biegu. (…) Już kilkunastu przegrało i kości ich bielały w polu, (…) gdy nagle pojawił się nowy konkurent, nikomu dotąd nie znany.
- Nazywał się Hippomenes - wtrąciła Gabriela, która również była filologiem klasycznym. Ojciec żachnął się, gdyż nie lubił, gdy mu podbierano puentę.
-Tak - burknął. - Hippomenes. Ale proszę, doprawdy, nie przerywajcie mi, dziewczęta. Otóż Hippomenes stanął do wyścigów. Pobiegł - a za nim nasza Atalanta. Pędząc, upuścił złote jabłko – a cóż dziewczyna? Naturalnie, schyliła się, by je podnieść. Kobiety, jak wiemy, lubią ładne, złote przedmioty. (…) Biegną, biegną (…) aż tu Hippomenes upuścił drugie złote jabłko. Atalanta znów przystanęła, by je podnieść...
- A Hippomenes chodu! - nie wytrzymała Ida.
Upadek Ikara cz. III
- Tak jest, lecz nie przerywaj, drogie dziecko. Pobiegł dalej. Upuszczając kolejne złote jabłko.
- Cwaniak - niechętnie podsumowała Hippomenesa Pulpecja. - Minimalista cholerny.
- Sam by na to nie wpadł - krytycznie wtrąciła Gabrysia (…). - Pomysł, mówiąc między nami, podsunęła mu Afrodyta.
- Ach, ona?! - zdenerwowała się Patrycja.
- Ona - przytwierdził ojciec, nieco zniecierpliwiony faktem, że Gabriela nieustannie odbiera mu przyjemność puentowania opowieści. - Były to, jak się zapewne domyślacie, złote jabłka Hery, strzeżone przez Hesperydy.
- Jezu! - zakrzyknęła nagle mama Borejko.
- Cóż tam znów takiego, Milu? - cierpliwie zwrócił się do niej małżonek.
- To jest bardzo dobry pomysł. Świetny, doprawdy, deser.
- O czym ty mówisz, gołąbko?! - zirytował się ojciec.
Upadek Ikara cz. IV
- Ja? O naszym menu. Nie pamiętasz? Sam nazwałeś ten deser „Złote jabłka Hesperyd”. Tanie to i szybkie, a jakie efektowne! Idusia zawsze wycina takie śliczne listki z ciasta.
- Z ząbkami i ogonkiem - dodała Ida, rada z pochwały.
- Z czym?... - zdetonowało ojca.
- Dobry pomysł - zgodziła się Gabriela. - Jabłka nadziejemy konfiturą z pigwy albo z
jeżyn. I do każdego - po migdale. I po cząsteczce mandarynki. (cytat pochodzi z książki M. Musierowicz "Pulpecja)



No właśnie. Zatem niniejszym:

Złote Jabłka Hesperyd

Składniki:
  • 2 szklanki mąki,
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
  • 1 żółtko, 1 całe jajko,
  • pół szkl. cukru, cukier waniliowy,
  • pół kostki masła,
  • 3 jabłka,
  • nadzienie: np. skórka pomarańczowa, śliwki suszone, konfitura, orzechy włoskie.
Zagniatamy ciasto. Jabłka obieramy ze skórki i wycinamy środek. 
Do środka pakujemy składniki w zasadzie dowolne, moja propozycja to do każdego jabłka: jeden orzech włoski, jedna łyżeczka konfitury różanej (albo dowolnej innej, każda będzie pyszna), jedna suszona śliwka, drobno pokrojona skórka pomarańczowa. Jabłka obklejamy ciastem i pieczemy ok. 15 minut w temp. 180 stopni. 
Uwaga: jeśli ciasto będzie zbyt lepkie, spłynie i zamiast złocistej kuleczki będziemy mieć apetycznego grzybka, ale na smak nie wpłynie to w najmniejszym nawet stopniu. Jabłko staje się mięciutkie, kontrastem dla tej miękkości jest kruchutkie ciasto, a wspaniałym uzupełnieniem jest słodkie nadzienie. Całość dosłownie rozpływa się w ustach, do tego na cały dom roztacza nieodparty aromat.
Morał: mity greckie potrafią się jednak na coś przydać.
Smacznego!

PS: Moja wersja obserwacji upadku Ikara jest zapożyczona od Bogumiła Kobieli.

4 komentarze:

  1. Była też bardzo fajna piosenka Turbo "Szalony Ikar" :) A obserwacja upadku Ikara zajefajna :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta, Piotrek mi kazał pisać o Turbo, ale specjalnie zostawiłam lukę, żeby ktoś mógł pokazać, ile wie ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Mity greckie wielbię całym swoim Froowym serduszkiem. :) Ale ten o Ikarze stosunkowo najmniej, bo moim zdaniem Ikar był gupi tchórz, z którego zrobiono bohatera, choć na to nie zasłużył. :P Znaczy... Do mnie przemawia wersja Herberta, jeśli chodzi o ten mit.

    Enyłej: jabłuszka wyglądają wyśmienicie. *.* Chyba właśnie przestałam się zastanawiać, co oryginalnego walnąć na świąteczny stół. *.*

    OdpowiedzUsuń