piątek, 9 listopada 2012

Dziwna zebra, dziwny Burton


Listopad zdaje się sprzyjać dziwacznym klimatom. Szare strugi deszczu załamujące się na złotych liściach, kora drzew mająca jakby niebieski połysk, a czasem śnieg leżący na jeszcze zielonych obszarach. Cholernie dziwna mieszanina kolorów i nastrojów. To wszystko natchnęło mnie do odcinka o Burtonie.
To i jeszcze jedna rzecz. Już mniej poetycka. 
Bardzo wiele idiotek (właśnie częściej idiotek, a nie idiotów), wymieniając swoich ulubionych reżyserów, na jednym tchu wypowiada nazwiska: Tarantino, Rodriguez (czasem bracia Coen), no i jeszcze Burton. Pomijam niestosowność mieszania braci Coen z Rodriguezem, ale stawianie na jednej szali Burtona i Tarantino? Owszem, obaj reżyserzy mają swój specyficzny styl, którego się trzymają. Ale Burton poprzestaje na dziwnej scenografii, muzyce i aktorach. Jednak jego historie są wciąż inne. Tarantino natomiast od lat robi to samo. Zresztą drapowanie na jego ramionach togi Legendy z powodu jednego „Pulp Fiction” to dość słabe uzasadnienie. Owszem, opinia jest jak dupa i każdy ją ma, ale na litość Odyna! Bądźmy choć trochę logiczni.
Zboczyłam trochę z głównego tematu, ale nieodmiennie drażni mnie mieszanie Tarantino z Burtonem. Burton może i nie jest reżyserem wybitnym, ale jest reżyserem. W związku z czym szuka nowych dróg, a jego filmy są jak bajki: podobna konwencja, ale temat zawsze inny. No.
Otrząsnąwszy się z tych niemiłych rozmyślań, osłodźmy sobie trochę życie. Uznałam, że do tematu Burtona idealnie nadaje się deser nieco dziwny, z przeplatającymi się odcieniami czerni i bieli – jak bajkowe zło i dobro. I z czymś złotym i słodko-gorzkim w środku. Dlatego dzisiejszym przepisem jest:

Zebra ze skórką pomarańczową

Składniki:
  • 5 jajek,
  • 1 szkl. cukru, cukier waniliowy,
  • 1 szkl. oranżady,
  • 1 szkl. oliwy,
  • 2,5 szkl. mąki (a później jeszcze 2 łyżki),
  • 2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia,
  • skórka pomarańczowa (według uznania),
  • 2 łyżki kakao.


Ubijamy jajka z cukrem na puszystą masę. Zmniejszamy obroty miksera i stopniowo dodajemy: oranżadę, olej, 2,5 szklanki mąki oraz proszek do pieczenia. Dokładamy skórkę pomarańczową, a następnie masę dzielimy na dwie części. Jedną mieszamy z 2 łyżkami mąki, a drugą z 2 łyżkami kakao. Obie masy wylewamy naprzemiennie do tortownicy wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą. Pieczemy ok. 50 minut w temp. 180 stopni.




A potem patrzymy na srebrno-złoty świat, jemy przepyszną zebrę i włączamy sobie „Jeźdźca bez głowy”. Smacznego!

3 komentarze:

  1. Bardzo lubię zebrę, jak tylko wrócę z Erasmusa to z chęcią wypróbuję Twój przepis ze skórką pomarańczową :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, polecam :) Zebra jest w ogóle takim wdzięcznym ciastem, że można fajnie kominować. Bardzo lubię też tę ciemną masę zmieszać z malinami :)

      Usuń
  2. Świetny blog!
    Wiele przydatnej wiedzy i bogatej treści
    Zapraszam do mnie
    Banners Broker

    OdpowiedzUsuń