wtorek, 17 września 2013

Ekologia-srekologia, smalec, k*rwa!


Tak w ogólności ekologia nie należy do moich ulubionych tematów. Ale ostatnio zaczęła nie należeć do nich w szczególności. Po pierwsze jest modna (czy też raczej trendy i na topie – sama nie jestem trendy, to nie wiem, jak się mówi) i to mnie już dostatecznie mierzi. Ale do tego cała ta eko-histeria jest – głupia.

Image Hosted by ImageShack.us

Swojego czasu napisałam artykuł o jakże brawurowym tytule: „Seks na miarę XXI wieku” i jeszcze lepszym podtytule, czyli czymś w stylu: jak się zachowywać i co robić, by ekologicznie chędożyć? Wówczas byłam pewna, że ze strony ekologów nic już nie jest w stanie mnie zaskoczyć, skoro wzięli się do płodzenia ekologicznych pomysłów na seks. Jak wibrator na korbkę (!). Czy też Fuck For Forest, czyli organizacja, która za sprzedaż amatorskiego porno i robienie sobie nagich fotek na drzewach (drzew nie niszczymy na papier, ale możemy na nie włazić i łamać gałęzie w imię nagiej prawdy) – chce ratować świat. Ha, jak już tak wspominam paranoje, które wtedy opisywałam, to przypomina mi się też rzecz o eko-domu publicznym, który klientom przyjeżdżającym na rowerach oferuje rabaty… I tu mała dygresjo-anegdotka. Któregoś dnia wyjeżdżałam z Warszawy drogą obstawioną paniami lekkiej konduity (i obrazami Jezusa, ale nie w tym rzecz) i miałam przyjemność zobaczyć, jak do jednej z pań (przypominam: droga, las, ogólny brak zabudowań) podjechał koleś na rowerze i zaczął pertraktacje. Prawdziwy eko-heros, to mu trzeba przyznać.
Image Hosted by ImageShack.us
Do rzeczy jednak, do rzeczy. O tym, w jaki sposób ludzie uprawiają seks, mogą decydować tylko te ludzie. Wiadomo, różne rodzaje Panvitan. Jak im się podoba ekologicznie, niechaj to będzie i na drzewie. Może być nawet genealogicznym. Ale drodzy ekolodzy – Was to już całkiem pojebało na tematy wodne! Dzieje Ziemi, spisywane są ręką boską, a nie – jak Diuny – Franka Herberta. Zatem nawet jeśli Herbert sprawiłby się lepiej, to nie ma co na razie skąpywać się we własnym moczu! Kąpać się rodzinnie: w tej samej balii najpierw ojciec, potem matka, wreszcie dzieci, a potem tej wody kąpielowej używać do mycia podłóg. I nie żartuję, takie są rady w kwestii eko-prowadzenia domu. Do tego jeszcze propozycja, żeby po siku nie spuszczać wody. Kiedyś było takie powiedzonko: lepiej w smrodku niż w chłodku. Zastanawiam się, jak to sparafrazować na potrzeby ekologii, ale to cholerstwo z niczym mi się nie rymuje – a jak wiadomo: lepiej chujem orać pole niźli pisać białe wiersze.
Ta cała wodna paranoja najlepiej chyba uwidacznia się na przykładzie Afryki. „Ty tak marnujesz wodę, a tam ludzie nie mają co pić!”. „Kropla Silnicy wspiera dzieci z Afryki! Za każde kupione przez ciebie 50 litrów, wyślemy do Afryki 2 ml!”. I tak dalej. Warto tu chyba przytoczyć słowa niejakiego Kamila Cebulskiego, biznesmena:
Image Hosted by ImageShack.us
Ekologia, dobre serduszka, pffff… To, że mój dom będzie śmierdział sikami, a ja sama będę się kąpać w wodzie po ojcu, dziadku, babci, mamie i mężu, którego nie mam na pewno uratuje świat. Uwielbiam takie wpierdalanie się w cudze życie. Ekologia nie przeszkadzałaby mi ani trochę, gdyby a) ludzie nią się zajmujący wykazywaliby jakieś minimum rozsądku i b) nie zachowywaliby się jak faszyści. To moja sprawa, czy na moim talerzu ląduje kawałek krowy i nikt nie ma prawa zaglądać mi w zęby, tak samo jak ja nie mam prawa krytykować kogoś, kto na pizzy kładzie ananasa. 
Image Hosted by ImageShack.us

Live and let die, drodzy Ekolodzy. 

Był kiedyś taki skecz niezapomnianego kabaretu Potem, kiedy to planowano napad na Troję. Zebrani generałowie rzucali na stół różne przedmioty, tłumacząc, że np. pędzel do golenia to krzaczek. Na co głównodowodzący podał kwestię do zapamiętania: krzaczkiem wroga nie ubijesz. Ja proponuję zamienić to na: brudnym kiblem światu nie pomożesz.





No dobra. To robimy:


Smalec

Właściwie to żadna filozofia. Bierzemy dużo różnych tłustości, kroimy w schludną kostkę (nie musi być super mała, to się wytopi). Na spód gara dajemy słoninę, na to boczek, a na to jeszcze kiełbasę. Mmmmmm… Rozmarzyłam się.
Image Hosted by ImageShack.us

Image Hosted by ImageShack.us

Okej. Ostry ogień pod garem, słonika zaczyna się topić, reszta mięska pomału również. Jak już widzimy, że na dnie jest trochę jakby płynu, całość mieszamy, przytłumiamy ogień, zakrywamy garnek i smaloszek zostawiamy, niech się topi. Co jakiś czas możemy tylko zamieszać. Kiedy skwarki osiągną w miarę pożądaną wielkość, dodajemy magiczne ingrediencje. Utarta cebula, cała główka czosnku (z czosnkiem wszystko jest dobre!, a im więcej czosnku, tym lepiej!), trochę majeranku i tarte zielone jabłko. Kwaśne jabłko. Mniam, mniam. 
Image Hosted by ImageShack.us


Wrzucamy to do smalcu i zostawiamy na jakieś 10 minut do podsmażenia. Wyłączamy ogień i całość zostawiamy, żeby sobie „doszła”. Łakomczuchy, uwaga. Jeszcze ciepły smalec strasznie cieknie po brodzie, więc lepiej do takiego łasowania, do którego nikt nie powinien się przyznawać, nie zakładać wyjściowych ciuchów…
Smalec najlepiej smakuje z grubą solą i czarnym pieprzem. Na bułce albo na chlebku. Kiedyś odświeżę odcinek o chlebie (w aktualnej formie mi się niezbyt podoba), to podpowiem, jak zrobić chleb do smalcu (i nie tylko).


No i znowu mi wyszedł jakiś taki wściekły tekst. Dobra. Obiecuję, że jeden z najbliższych odcinków poświęcę na coś super-optymistycznego i pokażę, że ja też dostrzegam jasne strony. Mocy. Nabraliście apetytu…?



Post scriptum:
Image Hosted by ImageShack.us
Moja mama zawsze powtarzała, że oglądając tę bajkę, musiała jeść boczek, bo w jednym z odcinków Żwirek i Muchomorek jedli słoninkę. Nie wnikam w maminą logikę, ale skojarzenie pozostało na zawsze również mnie. Nawiasem mówiąc, jeśli przyjąć, że panowie na zdjęciu robią smalec, to na pewno nie stosowali się do moich rad! Może nie mieli jabłek?



2 komentarze:

  1. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że wszelkiego rodzaju kwestie związane z ekologią są bardzo ważne i właśnie dlatego moim zdaniem również warto jest wiedzieć komu zlecić wykonanie analizy środowiskowej. Dla mnie takie rzeczy robiła firma http://eco-expert.eu/ i faktycznie raporty są bardzo rzetelne.

    OdpowiedzUsuń