Mija tydzień
od premiery Diablo, temat nie jest więc już pierwszej świeżości – ale nadal
nasuwa się całkiem sporo przemyśleń. I to wcale niekoniecznie na temat tego,
jak piekielnie wciągająca jest ta gra, czy też jak nie zauważa się upływu
czasu, kiedy pochłonie nas zabijanie przeciwników, ani na temat tego, jak
doskonale gra jest zrobiona, ile można w niej napotkać smaczków i z jaką
fascynacją śledzi się coraz nowsze ciekawostki. W zasadzie to wszystko jest na tyle
oczywiste, że nie ma potrzeby, aby głębiej wchodzić w ten temat. Tym, co naprawdę jest interesujące, to fakt ogólnopolskiej (tudzież ogólnoświatowej) histerii, związanej z premierą gry. W dniu premiery edycję kolekcjonerską można było dostać tylko o 12 w nocy. Do 12 w południe natomiast opustoszała większość półek sklepowych, na której powinny znajdować się zapasy gry.
Na „Nocy Diablo” w Warszawie było tyle ludzi, że nie sposób było się dopchać. Szaleństwo i paranoja. Jak to możliwe, żeby producenci nie przewidzieli popytu? A może z ich strony to jedynie sprytny chwyt marketingowy, polegający na prostej kalkulacji: wypuścimy małą pulę gier, która zejdzie na pniu, ludzie dowiedzą się, że gra rozchodzi się jak świeże bułeczki i sami się nakręcą myślą, że w takim razie należy ją mieć – tym bardziej, że mieć ją niełatwo.
Może też propaganda księdza Natanka zrobiła swoje i rzesza ludzi postanowiła się przekonać, o czym każe internetowy idol? Ba, może producenci Diablo dogadali się jakoś z Natankiem! Choć ja tam skłaniam się ku teorii, że trudności w zakupie gry to Natankowa klątwa.
Jak jest
naprawdę – się nie dowiemy. A że ciekawość, to pierwszy stopień do piekła…,
cóż, żeby dojść do piekła tak naprawdę, to trzeba pokonać dwa poziomy trudności
w Diablo. Zostawmy więc w cieniu wszelkie teorie spiskowe i cieszmy się grą! –
zagryzając ją piekielnymi żeberkami.
![]() |
| Wiecie, co robić? |
Piekielne żeberka
Składniki:
- 1 kg żeberek,
- 4 papryczki chili (miniaturowe)
- mielona słodka papryka, po odrobinie kurkumy, curry i gałki muszkatołowej, rozmaryn,
- cebula, czosnek,
- ziemniaki.
Żeberka
zalewamy wodą, dorzucamy dwie papryczki (w całości), cebulę pokrojoną na grube
plastry oraz przyprawy. Żeberka obgotowujemy w wodzie ok. pół godziny.
Pieczemy żeberka ok. 40 minut, co 10
minut polewając je wywarem, w którym się znajdują – wówczas będą soczyste. Pod
koniec wyławiamy upieczone ząbki czosnku i rozgniatamy je na żeberkach.
Pyszota. Aczkolwiek cholernie pikantna pyszota. Chociaż to i tak jest tylko
piekło, bo dla tych, którzy chcieliby przejść na inferno polecam dorzucenie
jeszcze sproszkowanego chili. Ale nie zamierzam ponosić odpowiedzialności za
poparzenia i pożary!
I to tyle na
dzisiaj. Skromnie, wiem. A obawiam się, że chwilowo będzie jeszcze skromniej.
Niemniej w miarę tych sił, którymi jeszcze jako tako dysponuję, postaram się
coś wykombinować! Trzymajcie więc kciuki, bo szykuje się trudny okres i to nie
tylko dlatego, że pragnę mieć czas dla Diablo. Za rogiem czai się siła
mroczniejsza i chwilowo potężniejsza… Euro! Która zapewne i na naszym ulubionym
blogu wybuchnie z pełną mocą (mnie w każdym razie już ogarnęła).
Tak czy tak,
tymczasem życzę jak zawsze: SMACZNEGO. Ostrzcie zęby na przyszłość!

No jak to: co robic? Grzecznie wykonywac instrukcje niejakiego Kapitana Bomby i... No wlasnie :)
OdpowiedzUsuń