piątek, 18 października 2013

Optymistyczne chrum i zebra z kremem cappuccino



Na świecie nie ma nic bardziej optymistycznego niż mops. Widok tych wszystkich fałdek i tego niepowtarzalnego wdzięku, z jakim mops wykonuje różne czynności (np. siada) jest niezastąpiony i nie może nie wywołać uśmiechu. Te fałdziste serdelki aż kuszą swoim wyglądem do wszelkich eksperymentów typu: ubierz mopsa w sukienkę baletnicy, przebierz za pszczółkę etc. (tym bardziej, że mopsy ekscesy swoich właścicieli znoszą ze stoickim spokojem, wychodząc z jedynie słusznego przekonania, że nie należy drażnić wariatów). 

Ale kiedy do całości obrazu dołożymy dźwięki, jakie mopsy z siebie wydają (zwykle kojarzące się jednak z czymś, co gwałtownie przeciska się przez rurę odpływową), powstaje nam… no, mops. Tego się nie da opisać. Tak samo jak radości, którą odczuwa się przy mopsie, nie da się do niczego porównać. 7-10 kg (tak przeciętnie) chrumczącej kluski, która miłość oddaje dziesięciokrotnie i która swoją zadziwiającą pomysłowością nieustannie rozbraja (nawet kiedy sra na kanapę) to jest jeszcze nic w porównaniu do momentu, w którym przyciska się płaską mordę do ust i słyszy głośne „chrum”.


Ponieważ mopsy są słodkie i w odcieniach beżów, brązów oraz czerni, kulinarnie proponuję coś takiego:
Zebra z kremem cappucino

Składniki:

ciasto
5 jajek,
szklanka cukru, cukier waniliowy,
szklanka oliwy,
szklanka oranżady (może być np. Sprite, może być Fanta),
2,5 szklanki mąki,
2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia,
dodatkowo: po 2 łyżki mąki i kakao;

krem:
250 g serka mascarpone,
4 łyżki cappucino,
3 łyżeczki żelatyny,
śmietana kremówka (250 ml),
3 łyżki cukru.


Etap ciasta jest raczej posty, wystarczy nie potknąć się w żadnym momencie o mopsa, który żywo asystuje kuchennym czynnościom, a będzie git.
Ubijamy jajka z cukrem na puszystą masę, zmniejszamy obroty miksera i stopniowo dodajemy oliwę oraz oranżadę. Następnie masę mieszamy z mąką i proszkiem do pieczenia, a kiedy jest już gładka (jak czółko zaspanego mopsa), dzielimy ją na dwie części. Dobrze, żeby były równe, bo inaczej nasza zebra będzie zbyt ciemna lub zbyt jasna (mnie wyszła za ciemna tym razem, za duża część z kakao). W każdym razie: do jednej części dodajemy 2 łyżki mąki, do drugiej kakao i każdą z części mieszamy.Potem do natłuszczonej blaszki wlewamy naprzemiennie po 2 łyżki jednej i drugiej masy i ciasto pieczemy ok. 50 minut w temp. 180 stopni.
Gotowe ciasto należy przestudzić, pociąć na dwa-trzy blaty i nasmarować kremem. I tu zaczyna robić się weselej. Jak przygotowujemy krem? Cóż.
Żelatynę rozpuszczamy w 1/4 szklanki wrzątku. Studzimy. Otwieramy serek mascarpone, zaczynamy przemieszczać się ostrożnie, żeby z jednej nogi nie spadł nam mops. Mascarpone mieszamy b. dokładnie z cappucino, zszywamy dziury powstałe w okolicy kolan na skutek mopsa. Kuśtykamy w stronę ubijania śmietany, ubijamy ją z cukrem. Zauważamy, że mops nagle nauczył się skakać. Ubitą śmietanę mieszamy z żelatyną i serkiem cappucino-mascarpone. 
Mamy więc gotowy krem i rozochoconego mopsa. Kremem smarujemy blaty ciasta, blaty składamy zusammen do kupy i próbujemy przekonać mopsa, że od ciasta woli swoje pyszne, drogie chrupki. Co nam się nie udaje, ale zostaje wynagrodzone poprzez wspaniały smak ciasta! Z kremem. 
Zdecydowanie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz